sobota, 9 lipca 2022

Duch Suchej Beskidzkiej

Przedstawiam Państwu ducha zamku w Suchej Beskidzkiej. Oto Anna Konstancja Wielopolska:






















Nawet na tym moim byle jakim, amatorskim zdjęciu widać, że jest po prostu urocza, prawda? Jeśli macie za daleko do Suchej jej oryginalny wizerunek znajdziecie w Muzeum Narodowym w Kielcach, ale i ten robi wrażenie, dodajmy - dobre. Anna jest po prostu sympatyczna i im dłużej jej się przyglądałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że opowieści o jej bezwzględnym okrucieństwie to po prostu fatalna plotka trwająca przez stulecia. Rozpuścili ją zapewne ci, którym nie uszło płazem okradanie Anny, kombinowanie i zbójowanie.

W myśl zasady: "Lepiej późno, niż wcale" wklejam kilka zdań o spotkaniu autorskim, które trafiło mi się podczas tegorocznych Dni Ziemi Suskiej. 

Kochani Czytelnicy! Byliście bardzo mili! Z wielką przyjemnością podpisywałam książki i ustawiałam się do zdjęć z Młodszą i Starszą Młodzieżą! Te przemiłe żarty, inteligentne spojrzenia, uśmiechy i miłe komentarze to niezwykły ładunek energii, który przybył do mnie nieoczekiwanie i długo jeszcze ze mną zostanie.

W książce przeczytacie o duchu, który spaceruje po tutejszym zamku w białej lub czarnej sukni, ale w tytułowym znaczeniu "duch" to atmosfera tego miejsca, a jest ona przemiła, na wskroś wakacyjna, a przy tym niezwykle ciekawa. Zamek robi na zwiedzających wielkie wrażenie, wystawa we wnętrzach muzealnych jest bardzo różnorodna - nie można przegapić żadnej z sal, a otoczenie zamku to piękny park ze starym drzewostanem, który sam w sobie stanowi atrakcję. Pracownicy zamku, z Panem Dyrektorem Andrzejem Peciem na czele to  ludzie przemili i pełni pasji.

Gdy siedziałam na parkowej scenie i opowiadałam o książce dwoje ludzi spośród publiczności przyznało się, że tak, owszem, widzieli ducha suskiego zamku. A potem, wśród ferworu podpisywania książki, zdjęć i rozmów jakoś straciłam ich z oczu i nie opowiedzieli mi, jak to było. Straciłam swoją szansę na rozmowę z kimś, kto naprawdę widział ducha i bardzo tego żałuję...  

A teraz obrazki.

Zamek w południe. Żar lał się z nieba, ale pod namiotami wrzała twórcza praca, nad którą czuwała Pani Ola Lisek  - ilustratorka mojej książeczki:


Nagrody wydawnictwa "Bezdroża" były przepiękne i warto było dać z siebie wszystko przy portretowaniu tutejszej białej/czarnej Damy.


Czytelnicy przy stoisku z książkami:


A tu mnie wpuścili na scenę:) Pan Dyrektor nie zrażony upałem dziarsko opowiada zebranym o historii zamku, a ja wtrącam od czasu do czasu co nieco:

 

Zamek o zmierzchu. Na scenie "Zemsta nietoperza" w XXI-wiecznej i niebywale żartobliwej interpretacji:


Ech! To było po prostu piękne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz